No to tak. Niezły spontan to był 18:45 ustawiłem opis że bym wyskoczył gdzieś, a 19:30 już pędziłem w stronę Bytomia gdzie byłem umówiony z Molochem, na Goduli dostaje cynk że ma on jakąś awarię i mam uderzać prosto na Piekary, tak więc dupa w troki i fruu. Pierwszy raz w życiu pytałem policjanta o drogę;)
W Piekarach spotykam się z Molochem, wskakujemy na rowery i pędzimy w stronę Świerklańca, przez moją ulubioną Kozłową górę, za Świerklańcem odbijamy na Ożarowice, i pędzimy pięknym asfaltem.
Pod lotnisko docieramy około 20:30. Byłem tam pierwszy raz w życiu, spostrzeżenia?
1. Mało samolotów 2. Dużo aut 3. Ładny terminal z zewnątrz.
Robię parę fotek i uciekamy w drogę powrotną obliczyłem że mamy jeszcze około godziny do zmierzchu, więc pędzimy ile sił w nogach do Piekar, Moloch nie miał lamp.
No było, ładnie niestety tylko w paru miejscach, tzn wtedy gdy jechaliśmy naszą ekipą a nie Nolowską czy Rajdową,
NOL zawiódł na całej linii w Katowicach do Tych jechaliśmy sami potem dopiero w peletonie, po dojeździe na rajd otrzymaliśmy wspaniałą żółtą koszulkę:d
No i w rajd który prze konfigurował moją średnia, rajd miejscami szedł, ja i Nax staraliśmy się jechać ale między tymi starymi babami:/
Średnia pierwszego etapu ~6km na godzinę, drugiego na który wybraliśmy się osobno przed peletonem według mapki razem z Naxem i Markiem, wtedy to było już coś:)
Powrót z małymi przygodami, rozwalone V`ki, jeden w pociągu, no i powrót późnym wieczorem, ale cóż ładnie przyciśliśmy gliwicką:D
No to byłem na gorolskiej masie;) W tamtą stronę cugiem. Na masie podobno 700 os. Na prawdę magicznie to wyglądało, blachosmrody nie mieli co gadać:) Powrót z Marusią i resztą ekipy:)
Dojazd w doborowym towarzystwie, Masa udana ponad 100 ja naliczyłem 104:) Trochę połamania z trasą ale w maju będzie lepiej:) Powrót przez park:) i Afterek Dzięki:)
..sporo zgubionej trasy, sporo błądzenia.. z 4 kryzysy, mało jedzenia.. DUŻO SAMOZAPRACIA... dla mnie to na prawdę dobry dystans jak na początek sezonu, wiem wiem, powiecie ludzie u robią po 300, jednak na takim rowerze który nie jest do tego przystosowany, to dużo, mam nadzieję na 200 w tym roku:)
Poniżej parę zdjęć sprzed wyjazdu i na miejscu, dzięki też ludzkim mapą:) Link do fotek:)
...zaczęło sie nie kolorowo, jechał do rowerowego po łatki i do zegarmistrza po baterie do licznika, wracając przy zjeździe z górki zerwałem łańcuch na spince całe szczęście że 200m od domu i że miałem drugą...
podbierałem się zajechałem do Mariusza.. i później już spokojnie: